Jak zrobić z psa potwora
Moje ostatnie konsultacje to mnie ciągle zalewają refleksją
Po dzisiejszym przychodzę z takim wnioskiem ( niby to wiem ale dziś jakoś dobitnie się to potwierdziło)
Otóż zadając pytanie : Jak zrobić z psa potwora ?
( odpowiedz nie jest wyczerpująca i rozważam tylko i zaledwie 2 aspekty) ale
Sposób 1:
używając dużo przemocy, siły, zastraszania , napięcia emocjonalnego, szantaży Np głodzenie, zmuszania do uległości stosując narzędzia tortur, odbierając mu poczucie bezpeiczeństwa ( albo raczej nie dając mu) byciem niezrównoważonym, niekonsekwentnym, robieniem dyskomfotów. I to jakby jest oczywiste . Uniemożliwiając zaspokajanie swoich podstawowych potrzeb. Cześć psów się zamknie j wycofa a cześć stanie się taka jakich oprawca . No wiadomo
Sposób 2:
pozwolić psu na swobodne wyrażanie się. Czyli w prostym przełożeniu : jest emocja = ekspresja jaka sobie pies wymyśli. Czyli mamy psa który reaguje mocno na inne psy to nie reagujemy tylko czekamy aż mu przejdzie. Uznajemy, że mechanizmem regulującym jest tylko mechanizm wewnętrzny zupełnie odrzucając mechanizmy regulujące zachowanie pochodzące od grupy społecznej ( zewnętrzne) czyli np opiekuna . Co za tym idzie odrzucamy wszelkie systemy budowania relacji poprzez warunkowanie klasyczne ( czyli negujemy smaczki) , odrzucamy założenie, że możemy psu pokazać jak się zachować w danej sytuacji, ze może się wycofać , może się nie angażować w jakieś awantury czy w końcu negujemy to, że możemy psu pogrozić palcem jak jego zachowanie przekracza jakieś nasze normy…
Efekt? No taki, że każdy pies ma swój własny etogram i emocje . I jak mu damy możliwość to się tak rozwinie …że hohoho . Czy tak ma wyglądać samoregulacja?!
Trochę to podpada pod wychowanie bezstresowe
Paradoksalnie wychowanie bezstresowe staje się najbardziej stresowym system wychowawczym
Środowisko, w którym wpółcześnie mieszkamy i to co możemy zaproponować psu może często stać i stoi w dużym konflikcie z możliwościami mentalnymi psa. Pies jest zaprogramowany na jakieś działanie Np: obronę terytorium, upolowanie ofiary, pogoń za zwierzyną…. A do tego dochodzi nam cały wachlarz problemów typu: kiepska socjalizacja w szczeniactwie , traumy po spotkaniach z niezrównoważonym psami, brak habituacji ze środowiskiem itp itd…..
No to wniosek się sam nasuwa: jeśli nie pokierujemy psem , nie postawimy granic, nie zakomunikujemy psu co jest czarne co białe to się biedak pogubi i rozwinie w swoim zachowaniu to co dyktuje mu jego imperatyw wewnętrzny
My się musimy wtrącić i musimy zrobić coś aby mieć możliwość komunikowania się z psem j przekazywania mu informacji
Ja osobiście mam dużą niechęć do słowa dyscyplina ale to tylko słowo .dyscyplina i zasady pomagają żyć w społeczeństwie
Samoregulację mogą sobie stosować psy które żyją bez człowieka i maja możliwość uciec od bodźca stresującego i mogą sobie dawkować kontakt z nim. Mają poczucie sprawczości…
Pies z człowiekiem wymaga jednak większej ekwilibrystyki komunikacyjnej bo jego decyzyjność jest na prawdę ograniczona i tu trzeba się wspierać odpowiednia komunikacja
Temat, który poruszyłam jest bardzo obszerny w rozważaniach i oczywistym jest ze nieco spłaszczyłam wiele aspektów relacji jako takiej. Ale prosty sens mojej wypowiedzi jest wart rozważenia
Ps. Przysięgam, że moje dziecko po tych harcach z bandą rodezjanów nie miało ani jednej ryski po zębach czy pazurach…. Bo gdyby coś się działo to nie robiłabym sobie foteczek a moje dziecko nie byłoby takie chętne do wariactw